Lot Grozy
Marcin i ja niestety lecieliśmy dwoma różnymi samolotami. On wracał LOT-em a my jakąś linią której nazwy nie potrafiłam wymówić. Jego lot trwał 3 godziny nasz miał trwać 12.
Gorzej niż lecieć przez Pacyfik.
Wszystko przebiegało dobrze. Na lotnisku żegnałam się z Marcinem gdyż jego samolot pierwszy startował, nasz godzinę później. Gdy my mieliśmy startować on by był pewnie już nad Niemcami.
Nadszedł czas odprawy naszego samolotu, naszego w sensie wycieczki. Siedziałam koło Estery, Wiktorii, Ani oraz Sylwii. Najlepsze przyjaciółki znowu razem...nie minęło 5 minut a my już żartowałyśmy w najlepsze opowiadałyśmy sobie co się u nas wydarzyło.
- Dziewczyny jak to się stało, że my się już nie trzymamy - Estera w końcu zapytała
Żadna nie chciała jej powiedzieć ale ja postanowiłam jej powiedzieć, być szczera.
-Jeszcze pytasz ? Olałaś nas kompletnie. Zaczęłaś się z nas naśmiewać bo Barb to robiła
-Przepraszam, kończę z Barb ona jest pusta. Nigdy mnie nie lubiła z resztą ja jej też ale to marzenie o popularności mnie zniszczyło
Przytuliłyśmy się, nawet nie zauważyłyśmy kiedy samolot wystartował, tak nam się dobrze gadało.
- Marika powiedz co to za akcja z Michałem i Marcinem. On ciągle o tobie gadał.
- Mam od początku mówić ?
- Tak - powiedziały chórem
- No więc zaczęłam pisać kiedyś z jednym gościem, dobrze nam się pisało, zakochałam sie choć nigdy go nie widziałam.
Raz napisał mi w co jest ubrany i i nie chciałam go znać zranił mnie...potem poznałam Marcina polubiłam go ale to był brat Michała więc był przyjacielem tylko potem nawet nie wiem jak raz przez weekend byliśmy razem z Michałem tak na serio. wiecie relacja chłopak-dziewczyna. Potem mnie nie znał wróciłam do Michała , chciałam przeżyć ostatnie chwile w Polsce szczęśliwa
-Co przeprowadzasz sie ?! - Estera krzyknęła - nie możesz !
-Nie wyprowadzam się, ja....ja umieram jestem bardzo chora (poleciały mi łzy) ale to nie o tym teraz potem zakochałam się nawet nie wiem kiedy :) potem dostałam mesa (sms) że pobili się....o mnie.
*alarm*
Nagle usłyszałyśmy huk. Zgasły światła. Wyszły maski tlenowe. każda z nas założyła, wiedziałyśmy co się szykuje...to samolot on SPADA !!!
złapałyśmy się za ręce , płakałyśmy, w samolocie słychać było wrzaski, płacz dziecka
-Dziewczyny kocham was...
-Ja ciebie tez , nie płacz przeżyjemy
- Umrzemy i dobrze o tym wiesz
Nagle poczułyśmy uderzenie..ciepło..SAMOLOT SIĘ PALI !!!
Nagle zrobiło mi się ciemni przed oczami
- Dobrze jest tak umrzeć, wśród przyjaciół...
-Przeżyjemy - usłyszałam słabnący głos
gdzieś słyszałam krzyki "aaaa płonę..niech mnie ktoś zgasi"
Było już ciemno.nic nie czułam. Czy ja umarłam ?
Nie ja żyje ale jakoś tak dziwnie. Co to ? Katastrofa samolotu ? Straż ? Pogotowie ? Policja ?
Coo ? Wiktoria ?
Czy ja nie żyje ? Widzę wszystko z góry. O nie to Sylwia....Ania !..i Barb nawet...O Boże Michał...jest spuchnięty...Estera ?...JA ?
Niech to będzie sen...tak sen na jawie.. czytałam o tym kiedyś niech to będzie to !
Zapowiedź nowego rozdziału :
" okulary do końca życia.....""włosy są do niczego"
"operacja za operacją"
"czemu on ?"
"czemu ja?"
"Marcin ? Ty i ja..."
Świetne ! czekaam , czekam na więcej ! :3
OdpowiedzUsuńJeszcze dziś nowy rozdziaaal <3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejne rozdziały??
OdpowiedzUsuń