sobota, 4 października 2014

2 - Harrisburg

Nadszedł koniec tygodnia a przyjaciele Amelii postanowili zrobić jej niespodziankę.
Postanowili całą grupą pojechać do Harrisburga...obejrzeć jej nowy dom...szkołę...całą okolice.

- Mamo nie uwierzysz co oni wymyślili?

- Co takiego?

- Mamy zamiar jutro pojechać do Harrisburga. Wiesz zwiedzimy trochę...zobaczymy nasz nowy dom...moją szkołę. Chcę poznać okolicę - nie będę chociaż całkiem zielona na starcie

- To wspaniale kwiatuszku....może Kathy weźmiesz ze sobą?

- Pytałam ją..i nie ma ochoty.

- No dobrze a teraz leć do szkoły...nie chcesz się chyba spóźnić w twój...ostatni dzień

- W sumie to byłoby ciekawe...pa

Rodzice Amelii i KC postanowili że wcześniej wypiszą je ze szkoły, potrzebują pomocy przy przeprowadzce. No i jeszcze formalności związane z nową szkołą

***

W Harrisburgu uczniowie żyli już imprezą która miała się odbyć wieczorem.

- Marcin....muszę ciebie o coś zapytać

- Tak skarbie?

- Czy nie uważasz że nie jestem dla ciebie za sztywna?

- Sztywna? Nie bardzo rozumiem...

- Spójrz jak ja wyglądam...jak stara baba...te ubrania i wszystko

- Mi się taka podobasz

- Ale ja się sobie nie podobam! Musimy pójść na zakupy...nie chcę być dłużej taka sztywna

- Okej. Pójdziemy po lekcjach, przed imprezą - Marcin pochylił się nad Dennis i ją ucałował w czoło

***

Po szkole Amelia razem ze znajomymi szykowali się do porannej podróży.

- Amii...mamy problem

- Jaki?

- Ja i Annabell nie możemy jechać z tobą i Markiem

- Co czemu?

- U mnie matka mi zabroniła bo to daleko i w ogóle a wiesz że moja i jej matka się przyjaźnią co nie? No wiec moja matka nagadała jej i ona też nie może

- Szkoda...myślałam że pokaże wam mój nowy dom...mama dała mi nawet klucze byśmy mogli tam zanocować

- Użyj domu....będziesz tylko ty i Mark...

- Co ty...Blanca nie jestem jeszcze gotowa na to

- Ale wiesz romantyczny nastrój....ahh...nie wiadomo co zrobi z człowiekiem

- Ty,,, głupku mój - Amelia podeszła do przyjaciółki i ją uściskała - Nie chce zostawiać moich najlepszych znajomych....i Marka.

- Hej, Amii spokojnie, będziemy się odwiedzać...zobaczysz. Nasza przyjaźń przetrwa

Nastała sobota. Mark i Amelia wyruszyli w podróż do Harrisburga. Drogi nie były zapełnione więc szybko dojechali do celu...bo w ok 1 godz. Zaczęli zwiedzać miasto, oboje byli pod wrażeniem jego piękna. Następnie pojechali pod nową szkołę Amelii i KC.

- A więc tutaj się będę uczyć za tydzień.

- To coś innego niż w Gouse...i to znacznie.

- Tak...pewnie jest tutaj od groma bogatych, snobistycznych ludzi..

- Pewnie masz racje - Mark objął Amelię i pocałował ją w szyję - Tylko błagam nie stań się snobką

- Chyba nie sądzisz że mogłabym? - Amelia lekko oburzona odwróciła się w stronę Marka

- A kto wie..może poznasz tutaj kogoś  i mnie zostawisz  bo będziesz zmęczona odległością

- Albo to ty mnie zostawisz - Amelia przysunęła się bliżej Marka

- Niemożliwe

- Nie?

- Nie - i pochylił się by pocałować ją bardziej namiętnie.

Następnym celem ich podróży był dom Amelii. Obejrzeli go wspólnie...
Nastał poranek, Amelia i Mark spędzili noc w pokoju Amelii lecz do niczego nie doszło miedzy nimi. Postanowili wyjechać z rana. Już z mieli wyjeżdżać z miasta gdy nagle uderzył w nich samochód. W obu samochodach jechały po dwie osoby. Marcin jeszcze senny (nie pijany a senny) postanowił już wracać do domu bez żadnej drzemki. Pojechała z nim oczywiście jego dziewczyna Dennis...lecz niestety Marcin zasnął za kierownicą i wjechał w prost w samochód w którym jechała Amelia i Mark. Samochód Marcina wjechał prosto w nich z zakrętu.


2 komentarze:

Dziękuję za każdy miły komentarz :)
To mnie motywuje do dalszego pisania -
jeśli macie jakieś propozycje odnośnie
dalszych losów bohaterów piszcie śmiało :D
------------------------------------------------------------------------------------
Zostawcie linki do waszych blogów - chętnie na nie zajrzę :)
Jeśli chodzi o obs za obs to zacznijcie i dajcie mi znać ;)